piątek, 24 grudnia 2010

TPO

Poprzednie króciutkie opracowania miały na celu przybliżenie spraw związanych ze szkodliwymi emisjami, wynikającymi ze spalania różnych materiałów w warunkach dających efekt energetyczny, w postaci: energii cieplnej, elektrycznej, mechanicznej, oraz niezbędnej energii do procesów fizyko-chemicznych. W każdym przypadku powstające gazy odlotowe w kominach, kolektorach wydechowych silników spalinowych i temu podobnych, stanowią ogromne zagrożenie dla organizmów żywych jak i materii nieożywionej. Społeczeństwa w większości nie do końca zorientowane poznawczo, wydają się instynktownie reagować na poszczególne zagrożenia.
Typowym przykładem są spalarnie odpadów. Obawiamy się w tym przypadku głównie nieprzyjemnych zapachów, gryzoni, itp., natomiast istotą są właśnie szkodliwe emisje, dające o sobie znać zwiększonymi zachorowaniami oraz degradacją środowiska. Pozostałości po spalaniu są także niebezpieczne, np. dla skażenia gleby a tym samym wód gruntowych. Organizacje wdrożeniowe chcąc uniknąć konfrontacji ze społeczeństwem wprowadziły nowe pojęcie: termiczne przetwarzanie odpadów- TPO. W większości podejmowanych prób budowy spalarni prędzej czy później dochodzi do konfrontacji. Instynkt społeczny odzywa się z całą mocą i wstrzymuje się budowy. Pozostaje fundamentalne pytanie: czy słusznie? Jeżeli chodzi o nasze polskie warunki odpowiedź jest bezwzględna: TAK! W całym kraju mamy tylko JEDNĄ spalarnię odpadów w Warszawie, która i tak pracuje na 40% możliwości! Pozostałe spalarnie poza nazwą nie mają nic wspólnego z ochroną środowiska naturalnego człowieka. Za przykład niech posłużą cementownie, które spalają wszystko, począwszy od opon, odpadów szpitalnych i komunalnych a kończąc na padlinie. Omawiane były już dioksyny z ich następstwami, pozostają jeszcze metale ciężkie m/i rtęć i ołów. A oni nie mają nawet filtrów, nie mówiąc o innych urządzeniach ograniczających szkodliwe emisje. Strach wymieniać dalsze motywy sprzeciwu. Pozostaje więc pytanie: Czy należy zaniechać budowę spalarni? Absolutnie NIE, bo prędzej czy później zginiemy w potopie...-śmieci!
Aby rozwiązać problem należy przede wszystkim:
1.      zrezygnować z PROTOTYPOWYCH zagranicznych technologii, które próbuje się wdrażać w Polsce dla celów badawczych, referencji i ogromnej KASY;
2.       zrezygnować z promowanych przez UE i rząd RP, 15 spalarni, tzn. 15 nowych gigantycznych hałd śmieci na terenie spalarni, które muszą zabezpieczyć ciągłość jej pracy. Przyjmując tylko 200 kg odpadów w skali roku na mieszkańca mamy 8 milionów ton, czyli ponad pół miliona ton na jedną spalarnię nie licząc odpadów szpitalnych i przemysłowych;
3.      poważnie traktować społeczeństwo na temat planowanych inwestycji, zamiast uciekać się do prostackich metod typu zmiana nazwy. Zamiast termicznego przetwarzania odpadów TPO, dobitnie informować o spalarni utylizującej odpady łącznie ze szkodliwymi emisjami do atmosfery jak i ich pozostałościami czyli popiołami oraz innymi produktami po oczyszczaniu;
4.      wykorzystać wzorową bazę w postaci Przedsiębiorstw Energetyki Cieplnej, stosując współ spalanie odpadów z węglem przy zastosowaniu naszych POLSKICH technologii oczyszczania spalin, zagospodarowanie pozostałości i przekształcenie ich w pożyteczny materiał. Ta metoda spowoduje rozwiązanie problemów Gmin sąsiadujących co najwyżej kilkanaście kilometrów od wymienionych zakładów. Nie ma konieczności tworzenia zapasów odpadów dla zachowania ciągłości pracy urządzeń spalających, gdyż oprócz palenia odpadów można przy ich niedoborze spalać węgiel, biomasę i jakże promowany metan. Dodatkowo można społeczeństwu udokumentować skuteczną i bezpieczną technologię, stosując najpierw spalanie węgla a następnie, stopniowo wprowadzać do spalania odpady przy ciągłym monitoringu publikowanym np. na dużym ekranie w ruchliwym miejscu. Każdy mógłby zdobyć przekonanie, że nic nie zagraża jemu i jego najbliższym;
Jak zwyczaj każe, w każdym króciutkim opracowaniu jest informacja o stosownych naszych POLSKICH technologiach, chronionych w Urzędzie Patentowym RP. Przewidują one:
1.      bezpieczny dla otoczenia transport i składowanie odpadów na terenie ciepłowni;
2.      przystosowanie istniejących kotłów do współspalania węgla z odpadami, łącznie z poprawieniem sprawności kotłowni i dodatkową produkcję (patrz na opracowanie DYWERSYFIKACJA) produkcję energii elektrycznej;
3.      w zależności od zapotrzebowania Inwestora produkcję gazu wodnego, będącego źródłem dodatkowego produktu spalania niezbędnego do wytwarzania energii cieplnej i elektrycznej oraz komponentów do produkcji paliw płynnych;
4.      oczyszczanie spalin do stopnia mniejszego niż przewidują najbardziej wymagające normy;
5.      całkowite i bezpieczne dla środowiska zagospodarowanie pozostałości spalania i oczyszczania spalin;
6.      zwiększenie miejsc pracy i utrzymanie produkcji węgla na stałym poziomie;
Tylko..., kto na to pozwoli?
Pozdrawiam: Janusz

wtorek, 21 grudnia 2010

Dioksyny




Pragnąc uniknąć pomówienia o niesłuszne oskarżanie globalnej finansjery w zakresie fałszywego promowania tzw. walki z globalnym ociepleniem, należałoby przynajmniej powierzchownie udowodnić postawioną tezę w opracowaniu „Oni CCS, My CCP”.

Konferencje klimatyczne, dyrektywy UE, działacze ekologiczni, itd., nagłaśniają apokaliptyczną wizję rzekomego ocieplenia klimatu. Jakże szczątkowo lub niejednokrotnie wcale nie uwzględnia się rzeczywistego zagrożenia szkodliwych emisji gazów odlotowych, będących wynikiem spalania, nie koniecznie tylko z kotłowni przemysłowych lecz także z silników spalinowych, zakładów chemicznych, zakładów papierniczych, cementowni i hut.
               
Sprawa „walki” naukowo-technicznej w naszym poniewieranym Kraju z podstawowymi zagrożeniami szkodliwych związków została pokrótce omówiona, jednakże istota „cichej śmierci” wymaga dodatkowej analizy. Chcąc przybliżyć temat będą cytowane fragmenty z trzyletnich studiów Agencji Ochrony Środowiska USA (EPA). Przywołanie wymienionych fragmentów wydaje się być zasadne, chociażby ze względu na Laureata Pokojowej Nagrody Nobla Alberta Arnolda Gore, który tak wiele „robi”?!

Dioksyny i furany, bo o nich tu mowa (dalej umownie będzie stosowane tylko pojęcie- dioksyn) są wysoce toksycznymi produktami ubocznymi efektów przemysłowych, takich jak spalanie w tym spopielanie opon, spalanie węgla i oleju, produkcji papieru i niektórych pestycydów, wytop metali i spalanie paliw w silniku diesel'a, oraz wielu innych źródeł. Najprostsza definicja mówi: dioksyny i furany powstają w wyniku wysokotemperaturowego spalania chloru, gdy chlor łączy się z innymi chemikaliami w wysokich temperaturach.

(...) Ze studiów w populacji ludzkiej jak również u zwierząt laboratoryjnych, oraz z dodatkowych danych doświadczalnych wynika adekwatny dowód wspierający tezę, że w wyniku ekspozycji na dioksyny, i inne pokrewne związki, prawdopodobne jest wystąpienie u ludzi wielu (dużej ilości) skutków (cytat z opracowania EPA: str. 49).(...). Jest to pierwszy cytat, bardzo delikatny, następne już takie nie będą.

W pierwszej kolejności jednak krótkie omówienie tego zagrożenia dla całej przyrody i dla ludzi. Najbardziej intensywny wpływ dioksyn jest obserwowany w systemie rozrodczym, systemie wydzielania wewnętrznego (hormonalnym) i systemie immunologicznym. Najbardziej wrażliwe są noworodki i płody w macicy. U ssaków po urodzeniowe zmiany funkcjonalne, postępy w uczeniu się i rozwój systemu rozrodczego, są zjawiskami rozwojowymi najbardziej wrażliwymi na oddziaływanie dioksynami (w okresie przed narodzeniem). Rozwijający się system immunologiczny jest najbardziej wrażliwy.

 Reasumując: narażenie ssaków (szczególnie ludzi!) na oddziaływanie dioksyn krótko przed narodzeniem, wpływa szkodliwie na rozwój intelektualny, oraz system immunologiczny. System immunologiczny ochrania przed chorobami bakteryjnymi i wirusowymi, oraz rakiem, zatem uszkodzenie systemu immunologicznego może spowodować wiele poważnych chorób.

EPA stwierdza: (...) Niektóre ze skutków działania dioksyn i pokrewnych związków były obserwowane u zwierząt laboratoryjnych oraz u ludzi na poziomach bliskich poziomom, na które ludzie z głównej populacji są już narażeni (...), (cyt. str. 47). I dalej: (...) U ludzi, nieznaczne zmiany w aktywności enzymów wskazujące na zmiany wątroby, w poziomach cyrkulujących hormonów rozrodczych u mężczyzn , w zmniejszonej tolerancji glukozy oraz w zmianach komórkowych związanych z funkcjami ochronnymi sugerują zdolność do niekorzystnych wpływów uderzeniowych na ludzki metabolizm, biologię rozrodczości oraz ochronne zdolności na, lub w obrębie, jednego rzędu wielkości przeciętnego poziomu tła obciążającego organizm (...), (cyt. str. 49 – 50). Rozwijając, przeciętne poziomy dioksyny znajdujące się w organizmach Amerykanów, są zdolne do uszkodzenia systemu immunologicznego, zmniejszenia ilości hormonów wydzielanych przez jądra w strumieniu krwi mężczyzn, oddziaływania na metabolizm glukozy (warunek wskazujący cukrzycę) i powodowania innych negatywnych zmian w zdrowiu i samopoczuciu.

EPA szacuje rozmiary zagrożenia rakiem ze strony dioksyn następująco: (...) Modelowe oszacowania sugerują, że jeżeli dioksyny i pokrewne związki zostaną dodane do zagrożenia człowieka rakiem, ciągła ekspozycja tła może przejawiać się wyższym skokiem zagrożenia populacji rakiem, oszacowanym w przedziale od jeden na 10 tysięcy (10-4) do jeden na tysiąc (10-3), co jest związane z ekspozycją na dioksynę i pokrewne związki (...), (cyt. str. 43-44). Jeżeli oszacowanie EPA zagrożenia rakiem spowodowanego dioksynami jest poprawne, prawdopodobieństwo zachorowania na raka omawianej długości życia ludzkiego  waha się w Stanach Zjednoczonych w granicach od 1 na 1700 do 1 na 3300.

Tu dochodzimy do szokujących ustaleń, EPA stwierdza: (...) Generalnym odkryciem w rybach, ptakach i ssakach jest to, że embrion lub płód jest bardziej wrażliwy niż dorośli na ekspozycję TCDD powodującą umieralność. (TCDD to skrócona nazwa dla najbardziej toksycznych dioksyn.) Zatem rozłożenie ekspozycji na TCDD w czasie życia zwierzęcia może mieć duży wpływ na jego podatność na jawną toksyczność dioksyny (...), (cyt. str. 36). (...) Po urodzeniu dziecka (lub zwierzęcia) jego szybki wzrost jest kontynuowany, zatem wrażliwość na toksyczne skutki działania dioksyny jest również kontynuowana. Niemowlęta karmione piersią otrzymują szczególnie dużą dawkę dioksyny. Raport EPA oblicza, że dziecko karmione piersią przez rok otrzymuje 4 - 12% swojej życiowej dawki dioksyn w ciągu tego jednego roku (...), ( cyt. str. 15, 21). (...) Istnieją modele odporności organizmów zwierzęcych pozwalające na naśladowanie systemu obronnego ludzi, co zostało użyte do oceny wpływu TCDD na zmianę odporności organizmu (na choroby). Wyniki studiów odporności organizmów dostarczają dowodu, że ekspozycja na TCDD przejawia się w zwiększonej podatności na bakteryjne, wirusowe, pasożytnicze i nowotworowe (rakowe) choroby. Te skutki są obserwowane przy stosunkowo niskich dawkach i prawdopodobnie wynikają ze spowodowanego przez TCDD zatrzymania funkcji immunologicznych. (...), (cyt. str. 38) Wstępny raport EPA podkreśla, że (...) większość ludzi otrzymuje ich dzienną dawkę dioksyn z pożywieniem (około 90% z mięsa, ryb i produktów mleczarskich). (...), (cyt. str. 12).  Ludzie, którzy żyją w pobliżu źródeł emisji dioksyn (wymienionych zakładów, dróg i autostrad), powinni wziąć pod uwagę, że inhalacja może stanowić dla nich istotne ryzyko. EPA stwierdza: (...) zastosowanie spalania jako środka likwidowania stałych i niebezpiecznych odpadów owocuje emisją do środowiska skażonych cząstek, które mogą zawierać TCDD, oraz pokrewne związki. Zatem, ekspozycja na TCDD, oraz związki pokrewne może wynikać z wdychania skażonego pyłu zawieszonego, kurzu i cząstek gleby. Istnieją także tzw. inkubatory dioksyn. Są to miejsca, gdzie następuje ich komasacja w atmosferze na określonym obszarze (...). Typowym przykładem jest sławny wodospad Niagara, (stanowiący cytowany „inkubator dioksyn”) odwiedzany licznie przez turystów, którzy oprócz niezapomnianych wrażeń wracają do swoich domów z potencjalnym RAKIEM!

Można tak cytować cały tekst opracowania EPA, jednakże cytaty w tym przypadku mają tylko potwierdzić prawdziwe zagrożenia emitowanych gazów odlotowych i udokumentować postawioną tezę ze wstępu opracowania.

To co możemy obserwować w otaczającej nas rzeczywistości jest zatrważające. Prawo krajowe czy unijne reguluje szkodliwe emisje  "PŁATNE” i nie uwzględnia w „karach” dioksyn z ich pochodnymi. Dyrektywy UE narzucają wysokotemperaturowe spalanie odpadów twierdząc, że związki pierścieniowe – dioksyny ulegają rozpadowi. Oczywiście TAK, ale zapominają dodać, że po ostudzeniu spalin związek pierścieniowy wraca do poprzedniego stanu, tworząc DIOKSYNY i FURANY. Czy tu chodzi o ochronę środowiska, czy o zagładę części populacji, lub o „wyhodowanie” przyszłych niedorozwiniętych społeczeństw?

Tak jak w innych rozważaniach,  nie narzekając lecz sygnalizując zagadnienie, nasz Zespół Autorski WNM opracował technologie chronione w Urzędzie Patentowym RP, rozwiązujące tanio i definitywnie ten jakże tragiczny w skutkach problem.


Pozdrawiam: Janusz

Z okazji Świąt Bożego Narodzenia

piątek, 17 grudnia 2010

Oni CCS, My CCP






Przystępując do tematu poniższego rozważania nie sposób odnieść się do historycznego rozwoju oczyszczania gazów odlotowych z kotłowni przemysłowych. Wielka rewolucja przemysłowa, która rozwija się burzliwie  od ponad dwóch wieków, oprócz jej „owoców” pozytywnych daje niestety także zagrożenia. Jednymi z wielu takich zagrożeń są gazy odlotowe powstające w kotłowniach przemysłowych. 

Każdy z nas zetknął się z pojęciem np. „kwaśnych deszczy” i temu podobnych zjawisk, którym towarzyszą przyspieszone korodowania, erozje, czy utraty kolorów na ubraniach. Jeżeli „martwa natura” ulega przyspieszonej degradacji to cóż dopiero zaczęło dziać się z organizmami żywymi począwszy od flory i fauny a kończąc na wątłym organizmie ludzkim. Dobrzy ludzie, obserwując te zjawiska postanowili zahamować ich szkodliwe oddziaływania. Podstawowym zagrożeniem, które należało zlikwidować w pierwszej kolejności były pyły oraz emisja dwutlenku siarki (SO2).

           
Już w czasach „wczesnego ustroju sprawiedliwości społecznej” Polska była prekursorem wdrażania elektrofiltrów na skalę światową, produkowanych w zakładach „ELWO” z Pszczyny. Zainteresowanie naszymi produktami było szczególnie ze strony krajów „bogatych” takich jak NRF. Problem pyłów został więc w ogromnym stopniu rozwiązany poprzez elektrofiltry, filtry workowe i multicyklony.

Następnym etapem w ograniczeniu szkodliwych emisji był SO2. Ten problem z chemicznego punktu widzenie nie stanowił także większego problemu, gdyż w reakcji wapnia z siarką można w odpowiednich warunkach wychwycić i powiązać szkodliwe związki a efektem jest produkt budowlany - gips.

Te zagadnienia przestały jednak stanowić motyw „walki” naukowo-technicznej ze szkodliwymi emisjami, a stały się ogromnym biznesem globalnej finansjery, decydującej o rozwoju przemysłowym. Wymyślane są coraz to nowe obostrzenia prawne dla likwidacji tzw. gazów cieplarnianych, które rzekomo mają wpływ na „globalne ocieplenie”? Nawet „gaz życia” dwutlenek węgla CO2, niezbędny do fotosyntezy, prawnie stanowi zagrożenie! Wprowadza się „nowo mowy”, które zaciemniają społeczeństwu całkowicie istotę sprawy, natomiast różnego rodzaju fundusze mają za zadanie nie tyle wspomaganie przedsiębiorstw co promowanie określonych technologii i to wcale nie naszych tzn. polskich.

Przyzwyczailiśmy się już do wytykanych błędów, zacofania technologicznego, niewłaściwej gospodarki, itd., itp. Za granicą mają lepsze i nowocześniejsze! Czy to prawda? Nie!, nie! i jeszcze raz nie!  Technologiczne w tej branży wyprzedzamy ten postępowy świat o 50 lat!!! Natomiast produkcyjnie posiadamy bazę, która mogłaby w zakresie energii elektrycznej zabezpieczyć całą UE.

Baza:

W każdym mieście funkcjonują Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Kopalnie, huty, i duże zakłady przemysłowe posiadają własne kotłownie. Bardzo niskimi kosztami można dokonać adaptacji wymienionych kotłowni do tzw. elektrociepłowni, które produkując dla swoich potrzeb, mogłyby dodatkowo produkować energię elektryczną. Poza stosownym prawodawstwem i minimalnymi nakładami finansowymi (mniejszymi od inwestycji w dwie elektrownie jądrowe), należy zastosować, nasze polskie technologie z zakresu ograniczenia szkodliwych emisji gazów odlotowych do atmosfery adoptując jednocześnie cały potencjał kotłowni polskich, opalanych węglem stosując dodatkowo współspalanie z odpadami, biomasą i innymi palnymi materiałami.

Technologie:

Wprowadzając „obowiązującą nowo mowę” w naszym Kraju mamy sprawdzone na skalę przemysłową technologie, które obejmują redukcję SO2, NOx, HF, SiF4, metali ciężkich, pyłów, dioksyn i furanów; przy czym każda instalacja winna być projektowana  indywidualnie z maksymalnym wykorzystaniem istniejących urządzeń. Zasadą jest stosowanie najnowszych i najtańszych rozwiązań technicznych, polegających między innymi na jednoczesnym usuwaniu SO2, NOx i Hg w jednej instalacji (Multi Pollution Control).

Odmiennym zagadnieniem jest dwutlenek węgla CO2. Postępowy Zachód narzuca nam swoje technologie CCS – Carbon Capture and Storage (wychwytywanie i składowanie  CO2). Chciałoby się zadać pytanie: w jakim celu?, co i tak nie będzie miało wpływu na decydentów w naszym Kraju, którzy świadomie czy nieświadomie mogą „odciąć” nas od podziemnych dóbr, danych nam przez Stwórcę.

Nie narzekając, postanowiliśmy więc opracować technologię (też potrafimy nowo mową!):

CCP- Carbon Capture and Processing (wychwytywanie i przetwórstwo CO2).

 Wracając do języka polskiego nasza technologia chroniona w Urzędzie Patentowym RP, przekształca ten „niedobry” CO2 w gaz wodny (ang. syngas). Definicja z Wikipedii mówi:  Gaz syntezowy (gaz wodny) - palny gaz powstający podczas reakcji węgla z parą wodną. Dodam tylko, że ten pierwiastkowy węgiel C uzyskujemy z CO2.

 Tak więc doszliśmy do tematu opracowania Oni CCS, My CCP, no i kto ma lepsze? Na to pytanie każdy może odpowiedzieć sobie sam!

Pozdrawiam: Janusz

niedziela, 12 grudnia 2010

Przemilczane emisje


Jak łatwo można zauważyć UE w swoich strategiach, pragnie zostać globalnym Liderem w walce ze szkodliwymi emisjami do atmosfery. Nieustanne jest piętnowanie naszego Sektora Energetycznego opartego na rodzimych kopalinach za szkodliwe emisje. Zachodni sąsiedzi, jako wiodące państwo w Unii z furią piętnują Elektrownię „Dolna Odra” i nie tylko.

Ograniczenie szkodliwych emisji w tej elektrowni realizowane jest od niemal dwudziestu lat. Najpierw ograniczenia uzyskano poprzez spalanie węgla o zawartości siarki ( S ) mniejszej od 0,6% w jednej tonie surowca. W następnej kolejności wdrożono instalacje ograniczenia emisji siarki IOS, które oczyszczają emitowany SO2 w 95%. Niewielkie jednak ma to znaczenie dla Niemców, Duńczyków czy Szwedów. Jak piętnowali tak piętnują teraz już wspomagani przez globalnego Lidera.
                 
Całkiem niedaleko od tej elektrowni mamy Kanał Kiloński, jedyna "droga" wpłynięcia statków na Bałtyk. Można powiedzieć, ruch jak na Marszałkowskiej w Warszawie. Powstaje w tym miejscu pytanie: może te statki także coś emitują? Odpowiedź jest porażająca!!! Siłownie okrętowe napędzane są olejem ciężkim. Dla kamuflażu paliwem żeglugowym w odróżnieniu do analogicznego paliwa przy rozruchu bloków energetycznych. Tutaj mamy do czynienia z mazutem, zatruwającym środowisko!!! Jak go zwał tak go zwał, każdy energetyk wie, że ten produkt zawiera od 3 do 5% S, SIARKI!!! Matematyka jest nauką, która nie kłamie. Dla dociekliwych podano równanka:
3-0,6=2,4
5-0,6=4,4

Widać z tego, że w 1 tonie węgla jest trochę mniej a może aż mniej siarki. Średniej wielkości jednostka morska np. trzydziestotysięcznik spala na dobę około 130 ton oleju żeglugowego. Dociekliwi mogą obliczyć sami, ileż to SO2 emitują do atmosfery statki z Kanału Kilońskiego, Morza Bałtyckiego i portów niemieckich, duńskich, szwedzkich, litewskich, łotewskich, polskich i rosyjskiego. Chyba teraz możemy przyjąć, że odpowiedź jest naprawdę PORAŻAJĄCA, a nasza „bidula”, „Dolna Odra” emituje dla porównania „aromat”. Chyba tylko dlatego, że w kanale nie rosną drzewa, nikt z obrońców klimatu nie jest do nich protestacyjnie przykuty łańcuchami?!

Mając na uwadze ten problem Lidera z globalnym ociepleniem, nasz Zespół Autorski WNM opracował bardzo skuteczną Technologię, która czeka od lat na stosowne decyzje naszych Włodarzy. Niejednokrotnie były podejmowane próby przekonania, w kilku kadencjach sejmowych, począwszy od MON do panów Premierów.

Wróćmy jednak do istoty Technologii. Główne sorbenty do utylizacji są niewyczerpalne, bo jak tu wyczerpać wodę morską lub oceaniczną. Natomiast produkty pozostałości oczyszczania spalin, stanowią siarczany, czyli naturalne podłoże dna mórz i oceanów.
Z tą  Technologią mamy ciągłe dylematy. Ma być dla Lidera czy dla NATO?

W przypadku Lidera walczylibyśmy z globalnym ociepleniem i zaoszczędziłoby się kilka ładnych milionów EURO, które co roku przeznaczane są na badania w Ośrodkach Badawczych wielkich Koncernów paliwowych. Nie bagatelizujmy także ewentualnego kryzysu, wynikającego z podniesienia kosztów frachtu po zamianie zasiarczonego paliwa w siłowniach na niskoemisyjne oleje lekkie.

W przypadku NATO, obronność wydaje się być także bardzo ważna. Taka Technologia ma dodatkowe zalety, gdyż oprócz efektów z zakresu ochrony środowiska, zawiera takie elementy jak:

1. Zmniejszenie emisji ciepła do atmosfery (mniejszy cel dla środków walki naprowadzonych przez czujniki podczerwieni);
2. Brak emisji, dymu (brak śladu w atmosferze i na wodzie);
3. Dodatkowe źródło ciepła otrzymywanego z gorących spalin;
4. Zwiększenie prędkości i manewrowości jednostki pływającej (dysze wydechowe mogą stanowić dodatkowy napęd strumieniowy);
W ostatnim okresie byliśmy już spokojni, w końcu mamy Przewodniczącego Parlamentu UE, który deklaruje walkę ze szkodliwymi emisjami i na pewno podejmie stosowne decyzje w tej sprawie???!!! Logiczne, On wszystkim pokaże, że emisje z Bałtyku są TRZY RAZY większe niż z CAŁEJ PRZEMYSŁOWEJ POLSKI!!! Natomiast jeżeli chodzi o nasze stocznie to już nie będzie konieczne prosić Katarczyków o pomoc, gdyż aby wprowadzić instalacje do ograniczenia szkodliwych emisji z siłowni okrętowych wszystkich mórz europejskich, będą miały pracy na 25 lat!!!

Ten spokój został jednak bardzo zakłócony. Powód: AFERA DIOKSYNOWA  u naszego bądź co bądź sojusznika z NATO. W Dolnej Saksonii, Nadrenii Północnej-Westfalii i Szlezwiku-Holsztynie (zasięg emisyjny z kanału Kilońskiego) w próbach pobranych z pasz wykryto ponad 120 nanogramów dioksyn na kilogram tłuszczu, a dozwolona norma to jedynie 5 nanogramów na kilogram. To się dopiero porobiło! Tego tłuszczu miało być około 3 tys. ton, co odpowiada dwóm składom pociągów towarowych, a ile pociągów paszy? Cyt. za redaktorem Waldemarem Maszewskim: (...)Ministrowie rolnictwa wszystkich landów już teraz zapowiedzieli, że przy okazji odbywających się od 21 stycznia w Berlinie targów rolniczych (Zielony Tydzień) zamierzają debatować, jak uniknąć skażenia dioksynami. Niewykluczone są też konsultacje z ministrami rolnictwa państw UE, tematem rozmów ma być problem szybkiej wymiany informacji i usprawnienie metod postępowania w razie zagrożeń skażeniem dioksynami.(...).

Jak tu w tej sytuacji zachować się obojętnie? Udzielamy więc bezpłatnej INFORMACJI, przecież Oni nie wiedzą skąd się to wzięło! Werdykt już zapadł, winna firma Harles & Jentzsch produkująca komponenty paszowe oraz pasze zwierzęce w podhamburskiej miejscowości Uetersen (Szlezwik-Holsztyn). Ani słowa o „niskich” emisjach z siłowni okrętowych, o odkładaniu dioksyn w organizmach roślin i zwierząt. Czy sprawdzano potencjalne inkubatory dioksyn w pobliżu kanału? W zamian za to mają dopuszczalną normę 5 nanogramów na kilogram!?  W jednym pokoleniu tak, a co z następnymi? Przecież statki emitują od czasów rozstania się z jednostkami żaglowymi. Pokolenia roślinne i zwierzęce kumulowały przez lata w swoich organizmach „cichą śmierć” pod nazwą DIOKSYNY, zwiększając w sobie co najmniej raz na rok te dopuszczalne nanogramy. Teraz będzie bardzo ciężko obwinić „Dolną Odrę”.

Zapominając dotychczasowe paszkwile sąsiadów, stawiamy do dyspozycji Stoczni Szczecińskiej naszą POLSKĄ Technologię aby ją wykorzystać w jednostkach dalekomorskich. Technologia oprócz SO2, NOx, metali ciężkich, ogranicza także szkodliwe emisje dioksyn i furanów. Przecież MAZUT po smole asfaltowej to najcięższa frakcja rafineryjnych wież krakingowych! Czyżby nikt tego do tej pory nie wiedział? Może ta Afera i problemy kilku tysięcy rolników w RFN, uzmysłowi wszelkim pseudo ekologom i temu podobnym „rycerzom” globalnego ocieplenia klimatu, czym i gdzie są prawdziwe zagrożenia szkodliwych emisji gazów odlotowych!!! Chyba, że poczekamy jeszcze na Duńczyków największych producentów trzody chlewnej w Unii Europejskiej lub na Holandię gdzie cumują największe tankowce, zwane potocznie „mamutami”.

Pozdrawiam: Janusz

sobota, 11 grudnia 2010

Dywersyfikacja.


Podstawą sprawnego funkcjonowania Sektora Energetycznego w warunkach pokoju jak  i w wypadku zagrożenia wojennego jest DYWERSYFIKACJA. Doskonałym polem działania w tej kwestii jest tak zwana „mała energetyka” tj. elektrociepłownie i ciepłownie miejskie.

Ze względów klimatycznych Władze zobowiązane są zabezpieczyć swoich obywateli w okresie zimowym w ciepło. Do tego celu w ramach szeroko pojętego Sektora Energetycznego jest CIEPŁOWNICTWO, wzorcowo rozwinięte na terenie całego naszego Kraju.

             
Prawie w każdym mieście są Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej działające jako ciepłownie lub elektrociepłownie. Na zachodzie Europy tego typu zakłady opalane paliwem stałym zostały zamienione z górą 25 lat na małe przy osiedlowe zakłady opalane gazem ziemnym lub olejem opałowym. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że zabezpieczają one w ciepło mieszkańców w sposób efektywny i zgody z tendencjami UE.

Traktując sprawę pobieżnie, wydaje się, iż jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji ze względu na zobowiązania międzynarodowe począwszy od Protokołu z Kioto a kończąc na dyrektywach obowiązujących nasz Kraj jako członka UE.

Nasz Zespół Autorski WNM, opracował szereg urządzeń chronionych w UP RP, stanowiących elementy Technologii rozwiązujących:

1.    problemy szkodliwych emisji;
2.    modernizację starego typu ciepłowni;
3.    adaptację kilkunastu istniejących ciepłowni do Termicznego Przetwarzania Odpadów- TPO;
4.    problem gazyfikacji;
5.    dywersyfikacji Sektora Energetycznego;

6.    obniżenie kosztów instalacji sekwestracji CO2;


Gazyfikacja paliwa stałego:

Problem gazyfikacji został szczegółowo rozpracowany w ubiegłym stuleciu począwszy od małych kolumienek produkujących „Holzgas” dla pojazdów samochodowych do dużych reaktorów produkujących „syngas”(gaz syntezowy), będący źródłem komponentów do produkcji nowoczesnych paliw płynnych.

Technologia oparta na piecu obrotowym „SPINA” (Zgłoszenie do UP RP) spełnia warunki adaptacji starego typu kotłowni do:

a)     ograniczenia szkodliwych emisji, spełniając warunki dopuszczalnych norm uzyskując:

        - sprawność powyżej 52%,
        - skuteczność odsiarczania 96%,
        - odazotowania spalin 90%,
        - maksymalne ograniczenie emisji metali ciężkich do atmosfery,
        - likwidację dioksyn i furanów,
        - usuwanie-przekształcanie 
CO2

b)    termicznego przetwarzania odpadów TPO,

c)     gazyfikacji spalanego materiału (węgla lub odpadów),

d)    spalania lub sprzedaży wyprodukowanego gazu syntezowego,

W tym miejscu należy z całą mocą podkreślić i zwrócić uwagę na niebezpieczeństwo gazyfikacji węgla w złożu! Pomijając wielkość niezbędnych środków do uruchomienia instalacji, często powołując się na opracowania publikacji branżowych, osiągnięć w RPA, USA, itp., pomija się zagrożenia i katastrofy, które już nastąpiły. Np. w USA ewakuowano całe miasto! (miasto Centralia znajduje się w hrabstwie Columbia w stanie Pensylwanii, w Stanach Zjednoczonych. Złoże pali się od maja 1962 roku a pożar potrwa jeszcze co najmniej 250 lat). W naszych złożach nie tylko w kopalniach tzw. gazowych, ale po przekroczeniu głębokości 1000 metrów mamy do czynienia z metanem w bardzo dużych ilościach, stąd trudno przewidzieć efekt gazyfikacji w złożu.

Dywersyfikacja produkcji energii elektrycznej i komponentów paliw płynnych:

Omawiane zakłady cieplne stanowią ogromny potencjał energetyczny w zakresie:

1.    produkcji energii elektrycznej;
2.    produkcji gazu syntezowego, stanowiącego źródło:
      a)     palnego materiału, produkującego „czystą energię”;
      b)     komponentów do nowoczesnych paliw płynnych;

Obowiązujące Dyrektywy UE w pełni sprzyjają rozwinięciu przedstawionych propozycji w skali całego Kraju, „zmuszając” ciepłowników do wdrożeń instalacji BAT (ang. Best Available Techniques-Najlepsze Dostępne Techniki). Spalając odnawialne nośniki energii np. odpady lub produkując „zieloną energię”, każdy zakład uprawniony jest obligatoryjnie do produkcji energii elektrycznej, natomiast PSE zobowiązane są do zakupienia tejże energii po preferencyjnych cenach.

Realizując zasygnalizowany Program dochodzimy do DYWERSYFIKACJI Sektora Energetycznego w Polsce. Odrębną kwestią jest jednak zainteresowanie decydentów tym tematem.

Pozdrawiam: Janusz

czwartek, 2 grudnia 2010

Czwarty stan skupienia







Idąc w głąb historii, nawet tej dobrze udokumentowanej, ma się często wrażenie, że coś jest nie tak! Dotyczy to wielu spraw począwszy od ogromnych „dziur” dokumentujących okresy  w dziejach ludzkości, a kończąc na rozwoju nauki. Przekazy wydają się przeczyć same sobie. Przykładowo kapłani egipscy potrafili na podstawie obliczeń przewidzieć zaćmienie Słońca natomiast Europa do czasów Kopernika uważała, że to Słońce kręci się wokół Ziemi. Takich wątpliwości nasuwa się wiele, więc warto skupić się na jakimś wąskim odcinku zagadnień poznawczych.
           
Technika stanowiąca podstawę rozwoju egzystencji człowieka, „karmiona” jest rzekomymi pewnikami, które zostały pięknie „ubrane” w zasady, twierdzenia i dobry Pan Bóg wie co jeszcze. Zasady Newtona były niepodważalne do czasu plagiatu Einsteina. Trzy stany skupienia materii obowiązują do dzisiejszego dnia pomimo tego, że 95% Wszechświata wypełniona jest plazmą. Analizując to wszystko dochodzi się do wniosków z pogranicza „spiskowej teorii”. Jednakże kiedy obserwujemy otaczającą nas przyrodę widzimy jak to rzeczy idealne są tak proste, że aż trudne do odkrycia! Sprawa może więc tu znajduje wyjaśnienie?

Nasza Ojczyzna Rzeczpospolita Polska, pomimo wielu bogactw naturalnych dających źródła energii, jest piętnowana przez różne organizacje międzynarodowe, państwowe i pozarządowe za emisje gazów cieplarnianych, które mają marginalny wpływ na tzw. ocieplenie klimatu. Nieważne, że emisje SO2, NOx, CO itd. z bałtyckich statków są TRZY razy większe niż z całej Polski. Liczy się tylko to, że nasza energetyka jest oparta na rodzimym surowcu, czyli węglu. Wydawać by się mogło, to koniec naszego przemysłu!

Otóż nie! Możemy te „brudne” emisje zamienić w szlachetne paliwa. Jak to zrobić? Bardzo prosto! Dzięki czwartemu stanowi skupienia, czyli PLAZMIE. Rozbija ona szkodliwe związki w emisjach na pojedyncze atomy, syntezując je do związków „szlachetnych” jakim jest palny gaz wodny. Cały problem został w detalach rozpracowany, gdyż okazało się, jest to tak proste, że aż trudne do odkrycia. Miejmy więc nadzieję na rozwinięcie tego naszego polskiego rozwiązania, chronionego w UP RP. 
  
Pozdrawiam: Janusz






środa, 24 listopada 2010

Aksjomaty


„Królowa Nauk” całą swoją mądrością i niepodważalnością oparta jest na AKSJOMATACH, które nie podlegają dyskusji. 1+1=2 i nikt nad tym nie dyskutuje. Odnosi się wrażenie, że i w innych dziedzinach, gdyby przyjąć podobny fundament, żyć możnaby lepiej, bezpieczniej a na pewno mądrzej. Biorąc pod uwagę fundamenty gospodarek narodowych, trudno byłoby np. w Kuwejcie przyjąć inny Aksjomat od ropy naftowej.
 
Najjaśniejsza Rzeczpospolita jak mało która Ojczyzna na świecie, obdarzyła nas Polaków wieloma Aksjomatami. Należą do nich: węgiel, miedź, rzeki i morze z jego „owocami”, rolnictwo oraz intelekt Jej dzieci, stanowiący podstawę tzw. Wartości Niematerialnych i Prawnych.

 Niemalże codziennie słyszymy lub czytamy w polskojęzycznych mediach o Bezpieczeństwie Energetycznym Kraju. Odnosi się wrażenie, że jest to sprawa nierozwiązywalna. Coraz to światlejsze ekipy rządowe podejmują temat i...; no właśnie na tym koniec! W tym temacie obowiązuje  taktyka POMÓWIEŃ w jej podstawowym celu: zrzucenia sprawy w niebyt.

  
W omawianym spektrum spraw związanych z szeroko pojętą energetyką przyjrzyjmy się kilku zagadnieniom dotyczących: ropy naftowej, węgla, gazu ziemnego i kilku przypadków tzw. energii odnawialnej.

Ropa naftowa:

 Kraj nasz dał światu jej produkty destylacyjne, mimo to zachowujemy się tak jak panienka, która dała a nie wie skąd się wzięło. Pomijając złoża „niecki warszawskiej” i odkrycia „Petrobalticu” S.A., ograniczmy się tutaj do importu. Importowany towar należy przetransportować. Najtańszą formą transportu jest fracht okrętowy.
Mało kto w Polsce wie o największym i najnowocześniejszym terminalu paliwowym na Bałtyku. Morska Baza Paliwowa „Porta Petrol” S.A. w Świnoujściu została sprzedana przez Syndyka nabywcy, który wydzierżawił ją firmie szwedzkiej. Zdolności logistyczne Bazy przewyższają Nafto port gdański w zakresie pojemności oraz tonażu przyjmowanych statków. W ciągu jednego roku w Polskich stoczniach można było wybudować, co najmniej dziesięć tankowców, -70 tysięczników, które w pełni zabezpieczyłyby potrzeby całego Kraju. Zakłady typu „Cegielski” mogą do dnia dzisiejszego wyprodukować wagony i problem za kwotę ok. 0,5 mld USD byłby rozwiązany definitywnie.

Węgiel:

 Jest bezwzględnie naszym największym surowcowym bogactwem. Potocznie węgiel plus miedź to energia elektryczna. Na drodze stoi emisja SO2, NOx, CO2, dioksyny, furany i inne gazy cieplarniane. Biorąc pod uwagę sprawdzone w praktyce m.in. w USA nasze POLSKIE TECHNOLOGIE, jest to żaden problem.

Energia odnawialna:

  Źródła geotermalne, produkty rolne, śmieci i wiele, wiele innych, których nie sposób tutaj wymienić, a które dla zwykłego zamętnienia, zastępowane są nieopłacalnymi wiatrakami, bateriami słonecznymi i innymi pseudo opłacalnymi źródłami energii.

Gaz ziemny:

 Okazuje się, chłodno oceniając, jest najprostszą sprawą naszego Kraju. Według danych  statystycznych zasoby krajowe pokrywają 30% zapotrzebowania. Zastępując następne 30% poboru energii uzyskiwanej z gazu, energią elektryczną z węgla pozostanie jeszcze 40%, które w części można importować do czasu uruchomienia i eksploatacji rodzimych złóż .
Nasze złoża pomimo nie uwzględniania ich na mapach geologicznych, dają, co roku znać o sobie, wysyłając „na wieczną szychtę” górników.

 Reasumując należy zwrócić uwagę na bezprecedensowy fakt kończenia wskazanych rozwiązań poprzez zwykłe pomówienia o nieopłacalności, nie skuteczności, zamienianych niejednokrotnie na procesy karne, patrz Zarząd Stoczni Szczecińskiej S.A.
Baaa.., jakże by inaczej, firmy unijne mają lepsze Technologie, więc musimy tam kupować i brać je za przykład. Nasze rolnictwo jest przecież takie „zacofane” i to do tego stopnia, że w Unii zabrakło produktów mlecznych, dlatego polski rolnik płaci kary za nadprodukcję?

 Klasycznie rozwiązują sprawę tzw. środki społecznego przekazu. Przykładem są toruńskie rozwiązania termalne, które bynajmniej nie mają wpływu na egzystencję Radia Maryja. Istnieje jednak obawa, by świat nie ujrzał polskich technologii. 

Rolnictwo:

 W nie tak dawnych czasach nasze rolnictwo stanowiło Spichlerz Europy. Flisacy Wisłą przewozili zboża do Gdańska, gdzie Domy Kupieckie stanowiące ówczesną giełdę, wysyłały drogą morską w świat ten nasz Aksjomat. Obok ciężkiej i rozumnej pracy rolników potrzebny jest specyficzny mikroklimat. Koronnym przykładem może być hodowla koni rasy arabskiej, które jak sama nazwa wskazuje nie pochodzą z tej ziemi.

 To, co się obserwuje jest astronomicznym absurdem. Nie ma  chyba stanu (obok duchowieństwa), bardziej pomawianego od rolnictwa. Pomawiają wszyscy, wrogowie i Rodacy, często zapominający o swych wiejskich korzeniach. A ONI, jakby na złość „żywią i bronią”.

Intelekt:

 „Wstrzymał słońce, ruszył ziemię... Polskie go wydało plemię”. Nasuwa się pytanie: czy my Polacy jesteśmy już w schizofrenicznej depresji, która statystycznie w 90% kończy się samobójstwem?;

 Układ słoneczny, komunikacja z jej napędem-produktami destylacji ropy naftowej, pra-komputer maszyny deszyfrującej „ENIGMA”, układ scalony (przepraszam) polskiego „świniopasa”, czyż to nie wokół tych spraw kręci się ten prawdziwie postępowy świat? Studencie, Panie magistrze i doktorze, zastanów się czy warto dla 30-tu srebrników zamienić swój intelekt na zmywak w Super Państwie po nazwą Unia Europejska. Za kilka lat, jeżeli Cię nie zasztyletują śrubokrętem oczywiście, to i tak będziesz POMÓWIONY razem z całym Narodem, który kształci podludzi.

Pozdrawiam: Janusz